środa, 17 grudnia 2014

09. Prezenty i zagubiona rodzina ze Szwecji

Przez pięć dni miałam problem z internetem. A przez ostatnie dwa dni w ogóle go nie było. Oczywiście, była wizyta pseudofachowców, który rozdłubali nie swoje, porobili zdjęcia i stwierdzili, że problem jest, ale z tym nic nie zrobią. I sobie poszli! Od tak. Potem jak dostali opieprz, że tną nieswoje kable (bo niby jakim prawem), a ich wiedza to dno totalne, to podobno się obrazili. Jeszcze na dodatek traktowali mnie jako intruza, który zbyt intensywnie przyglądał się ich pracy i śmiał wyrażać swoje wątpliwości na głos. Aghr! Na szczęście dzisiaj przyszli kompetentni panowie, na których mój pies aż tak bardzo nie szczekał, i tym sposobem mogę w końcu uzupełnić wpić o to, co obiecałam wcześniej, czyli prezenty dla rodziny, do której jadę za trochę ponad dwa tygodnie. 

Dla hostów zaplanowałam dość typowy prezent.



Ptasie mleczko dla HT oraz według mnie bardzo dobrze wydana książka kucharska z przepisami kuchni polskiej w języku angielskim dla HM (która swoją drogą uwielbia gotować). Książka jest w miękkiej okładce, ma około 100 stron i przepiękne fotografie. Są przepisy m.in. na kopytka, pierogi, placki ziemniaczane, mielonego z buraczkami, schabowego, ryby i desery, czyli wszystko to, co mogę ewentualnie ugotować dzieciom. 

Dla młodszego M. (5 lat) kupiłam kolorowanki ciężarówek z naklejkami, magiczne mazaki dmuchańce, karty Piotruś i puzzle z ferrari. Dla starszego H. (7 lat) wybrałam farby do malowania palcami, karty Piotruś i zestaw małego konstruktora (spychacz), który składa się z 96 elementów. Wiem, że na opakowaniu jest napisane, że niby jest to zabawka od 8 lat +, jednak uważam, że powolutku sobie z tym poradzi. 




Bardzo podoba mi się książeczka "100 kolorowanek dla chłopców". W środku na każdej stronie jest jedna kolorowanka, a pod nią znajduje się zadanie lub pytanie, które dziecko ma rozwiązać. W ten sposób można trochę szerzej popracować z dzieckiem, niż tylko dać mu kredki, aby pokolorowało obrazek. 

Prawdę mówiąc, miałam sporo problemu z wybraniem tych prezentów. Podczas rozmowy na skypie pytałam HM, co dzieciaki lubią robić najbardziej, głównie są to zajęcia sportowe, gdyż masę czasu spędzają poza domem. Dowiedziałam się też, że z Ipada mogą korzystać tylko raz w tygodniu, dlatego też zdecydowałam się na zabawki, które wzbudzą w nich odrobinę kreatywności. Mam nadzieję, że trafię w ich gust. Co do prezentów dla hostów, muszę powiedzieć, że też nie było łatwo, rodzina nie pije alkoholu w ogóle, więc nie mogłam kupić popularnej żubrówki. 

Dodatkowo, kiedy przed godziną przeglądałam skrzynkę mailową w poszukiwaniu wiadomości z zachodu Norwegii, zobaczyłam, że dostałam maila od Scandinavian Au-Pair Center z informacją, że rodzina ze Szwecji jest mną zainteresowana. Ogólnie jest to dość dziwne, ponieważ nie przypominam sobie, abym na takiej stronie zakładała profil zgłoszeniowy, chociaż pamięć może być zawodna. W końcu zanim wyjechałam z agencją to próbowałam szukać rodziny na własną rękę. Skoro już opowiadam o tej rodzinie, to przedstawię jej krótki profil, który osobiście uważam za dziwny. 

HT: Robin, 34, Sweden, teacher's aid
HM: Maria, 34, USA, politician
City: Hägersten, Sweden
Children: 7, 3, 2 y.o. boys
Other:  An active family with three boys. We live in a medium size apt. why you wil have access to your own place. Close to Stockholm (15 min. by car). On weekends you will have an SL-card (we have the car then) - during the week you drive the kids.

Profil bardzo pogmatwany, osobiście bym się nie zdecydowała. Nie tylko z powodu lakonicznych informacji, ale też ze względu na niejednolitość rodziców, jeżeli chodzi o pochodzenie. Nie mam uprzedzeń, po prostu nie chciałabym wyjechać na Au Pair do rodziny mieszanej, głównie ze względu na język. Z tego samego powodu odrzuciłam ofertę (nawet nie sprawdzając profilu) polsko-norweskiej rodziny z Oslo. 

Ach, jeszcze 15 dni! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz