niedziela, 7 grudnia 2014

04. Systematyka chaosu

Ostatni raz pisałam do R. kilka dni temu i do tej pory nie dostałam odpowiedzi. Zawsze odpisywała w ciągu 24h. Coś mi się zdaje, że moja wiadomość wylądowała w spamie albo koszu bez czytania; głupotą było tytułowanie maila emotikonem. Nie chcę pisać tego jeszcze raz, z drugiej strony może ona myśli, że nic nie napisałam i powstaje nam błędne koło. Albo wyjechała z dziećmi do domku nad fiordem. Jak nie odpisze do  niedzieli to wyślę tego maila jeszcze raz, trudno. 

Nie wiem, czym się zająć. Nie mam ochoty ani grać ani czytać, ani dokończyć oglądać piąty sezon Dr Housa. Wydaje mi się, że trwam w zawieszeniu, czasami mam wrażenie, że to tylko sen, nigdzie nie jadę, zaraz się obudzę i będzie mi smutno. Zawieszenie to może złe określenie, w zawieszeniu byłam przez 4 miesiące, zanim dostałam wiadomość, zmieniającą wszystko. Teraz to raczej tylko półsen z szansą przerodzenia się w koszmar kończący się tym, że nigdzie nie jadę. Jestem świadoma tego, że mam bilet, kupiony bilet, więc takiej możliwości nie ma, ale obawy przecież muszę mieć. W końcu to nie byłabym ja, gdybym się nie zamartwiała.
Odnośnie tego zamartwiania, w ciągu ostatnich kilku nocy śni mi się, że próbuję jechać samochodem i nie mogę. Ostatni raz jeździłam bardzo dawno, w sumie tylko raz odkąd zdałam prawo jazdy. T. powiedział, że nie puści mnie nigdzie bez "swojego" kursu. Że do wyjazdu zostało przecież trochę czasu i że wszystko będzie ok. Jak mówisz, że będzie ok, to chyba Ci wierzę. Ok?


A kiedy już się przyzwyczaję do jazdy pojadę tam - Hjørundfjorden (załączyłam film, jednak na yt ma bardzo słabą jakość, lepsza tutaj). I Geirangerfjorden. Dopiero wtedy, kiedy patrzyłam na mapę, szukając tego, co będę mogła zobaczyć w okolicy, przypomniało mi się, że przecież na pierwszym roku studiów, w drugim semestrze pisałam swoje pierwsze wypracowanie po japońsku o fiordzie Geiranger. Napisałam w nim, że moim marzeniem jest go zobaczyć i że na pewno uda mi się je spełnić. Kiedy tak patrzyłam na tą mapę z pokazaną drogą dojazdu od mojego przyszłego miejsca zamieszkania do miejsc docelowych, wraz z przyswojeniem istotnych informacji tj. około 100km samochodem do każdego z fiordów, moje serducho tak mi zaczęło bić z ekscytacji, że myślałam, że mi wyskoczy i wypadnie przez okno!  
Wstawiłam mapę, żeby nikt się nie pogubił. Od lewej: Nordfjorden, Hjørundfjorden i Storfjorden przechodzący w Geirangerfjorden. Spędziłam na tych drogach kursując po google maps kilka, o ile nie kilkanaście godzin. 



Wiem, że to wszystko brzmi chaotycznie, ale próbuję się pozbyć tych myśli w głowie, które mi przeszkadzają. A czytając wszystko jeszcze raz wychodzi na to, że przeszkadza mi zarówno stres (wynik strachu), jak i ekscytacja. Skrajne emocje robią ze mnie wiór.  

4 komentarze:

  1. Czytając ten post sama się zestresowałam :) Z jakim biurem jedziesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku szukałam na własną rękę w darmowych agencjach au pair, ale z marnym skutkiem. Teraz jadę z Prowork, w Norwegii opiekować się mną będzie agencja Atlantis.

      Usuń
  2. Czemu Norwegia? jakieś dawne marzenie?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie wiem czy dawne marzenie. Norwegia ma swój urok, język i fiordy :)

      Usuń