środa, 4 lutego 2015

20. Nocny babysitting, Ulsteinvik i zorza polarna!

Dwa dni temu minął dokładnie miesiąc odkąd jestem w Norwegii. Kto by pomyślał, że tak szybko zaliczę kilka z celów, które sobie postawiłam przed przyjazdem tutaj. Chyba dwa tygodnie temu po raz pierwszy przejechałam sama około 40 kilometrów na sąsiednią wyspę, żeby odwieźć Kasię, w tym tygodniu zrobiłyśmy zrobiłyśmy znacznie więcej. Wybrałyśmy się na wycieczkę do Ulsteinvik, gdzie zaliczyłyśmy spacer po plaży, a później byłyśmy w Flø, nad samym oceanem. Pogoda była przecudowna, świeciło słońce i było całkiem ciepło! W przyszłym tygodniu zostałam zaproszona do jej rodziny na obiad, na norweskie danie z renifera. Coś mi się zdaje, że chyba wpadnę... :-)

Dimna

Dimna

Dimna

Dimna

Ulsteinvik

Ulsteinvik

Ulsteinvik

Ulsteinvik

Ulsteinvik

F

F

F

F

Cały weekend byłam sama w domu, miałam wolne. HM i dzieci pojechali do domku w Strynie, aby spędzić ten czas jeżdżąc na nartach. Ja bardzo się cieszę, że nie pojechałam - w końcu nie mam zamiaru spędzać wolnego czasu z rodziną. Zaliczyłam iście rajski wschód słońca, wycieczkę do miasteczek Moltustranda i Gjerdsvika, zrobiłam mnóstwo zdjęć. A w sobotę zdarzyło się coś bardzo nieoczekiwanego. Wróciłam od koleżanki około 22 wieczorem i przeglądałam grupę na FB "Polacy w Ålesund" i nagle pojawił się post: "Zorza w Ålesund!". Jak w Ålesund, to może i u mnie! Napisałam tak szybko jak się tylko dało do kolegi, który mieszka w Fosnavåg: "Widzisz z okna zorzę?!", a on na to: "Tak, a co?" Jak to, co! Zrozumiał moją aluzję, przyjechał kilkanaście minut potem i wybraliśmy się na polowanie na zorzę. Niestety, okazało się, że od strony mojego miasteczka, widać tylko jej cień (zorza ma wtedy kolor szary, pojawia się i znika). Po godzinie trochę rozczarowana chciałam już jechać do domu, a tu nagle A. woła, żebym spojrzała w niebo. Piękna, zielona, najprawdziwsza zorza polarna! Niedoopisania! Cieszyłam się jak małe dziecko, bo zawsze chciałam ją zobaczyć. Cały pokaz od natury trwał krótko, bo jakieś 15 minut, ale półtorej godziny czekania na mrozie, w nocy, było tego warte!

Raj z okna z salonu





Wracając na Ziemię: wczoraj miałam pierwszy całonocny babysitting. HM wyjechała po położeniu dzieci spać. Miałam poczekać aż zasną, a rano przygotować dzieci (nakarmić i ubrać) oraz zawieźć do szkoły. Myślałby kto, że to takie proste, w końcu śpią całą noc, co nie? A skąd! Moja pobudka miała miejsce o godzinie 3 nad ranem. H. chciał, abym zadzwoniła do HM. Po krótkiej rozmowie dzieci teoretycznie poszły spać, w praktyce przyszły do mnie 30 minut później. Spać nie chciały, telewizja nie działała, bo było za dużo śniegu. Ja nieprzytomnie próbowałam ogarnąć siebie i ich. Całe szczęście nic złego się nie stało i dotrwaliśmy do momentu wyjechania do szkoły (4h później). Młodszy nawet poprosił mnie o zrobienie śniadania i dał się ubrać. Układaliście kiedyś puzzle o 4 rano? Wyjechaliśmy do szkoły i przedszkola bez większych problemów, mimo że padał mocno śnieg, a droga była śliska. Nie rozumiem tylko, jak można nie odbierać telefonów od opiekunki własnych dzieci (za drugim razem, kiedy dzwoniłam zero odezwu). I chyba nigdy nie zrozumiem. 

W drodze do wioski Gjerdsvika

W drodze do wioski Moltustranda

Żeby nie było tak kolorowo to powiem, że bywają lepsze i gorsze dni. W końcu żadna host rodzina nie jest idealna. Póki co dochodzę do wniosku, że bycie au pair to wyjątkowo ciężka próba charakteru.

3 komentarze:

  1. Omg! Co za cudny widok *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Whoa, u nas w Bergen jak jest zorza to ja zazwyczaj nieogarnięta śpię, a jak już się ostatnio z moim chłopakiem wdrapaliśmy na taras na dachu o godzinie 2.50 w nocy, to się nagle okazało, że zorza zmieniła plany i się jednak nie pojawi. :D Piękne zdjęcia, jakim aparatem je robisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia robię telefonem Sony Xperia Z2 model D6503 ^^

      Usuń